środa, 2 listopada 2016
Od Alpy
cześć to znów ja jako że dołączyliście do mojej watahy postanowiłam zrobić kilka niespodzianek tylko tyle wam powiem a i jeszcze 11.11 urodziny obchodzi moja koleżanka czyli Andaler proszę żeby byli wszyscy a jak nie to albo 10 i też można 12
Od Rachel ,, Nowy dom "
Nic nie czuję. Nic nie słyszę... po prostu idę. Mój los jest jaki jest. Czyli prawie go nie ma. Lało. Była ciemna noc gdy w tedy usłyszałam kroki... ktoś biegł. Schowałam się i po chwili zobaczyłam waderę biegnącą przez las. Była czarna i miała trochę niebieskiego. Pobiegłam za nią co okazało się najgłupszą rzeczą jaką zrobiłam. Gdy pobiegłam za nią parę metrów skoczył na mnie basior. Zaskoczona tym faktem nie za bardzo wiedziałam co się dzieję. Zturlikałam się razem z nim z pobocza. Gdy poczułam, że zwalniam zebrałam siły w łapach i odepchnęłam wilka na bok.
- Kim jesteś. - zawarczał wstając.
- Nikim. - odwarknęłam
- Czemu biegłaś za tą waderą?
- Bo mi się chciało
- Ta, jasne. - mruknął. Po chwili przybiegła ta sama wadera za którą biegłam.
- Hejka. Eeeee.... - zdziwiła się patrząc na mnie.
- Witaj niezłomny przybyszu. Cieszę, się, że mogłam Ci poznać a teraz czy mogła bym już iść? - spytałam jakby od niechcenia.
- Nie, nie możesz. - warknął basior.
- Owszem mogę. Nie mam praw. jestem wolna.
- Zaraz nie będziesz. - powiedział wilk rzucając się na mnie ale ja odskoczyłam i o mały włos nie wpadłam na waderę która z braku równowagi rozłożyła skrzydła próbując stanąć na tylnich łapach.
- Nie skacz tak... - poskarżyła się wadera.
- Nie mogę. On się rzuca. - mruknęłam z wyrzutem.
- Dobra. Inaczej. Teraz idziesz z nami. - powiedział zdenerwowany basior.
- Oki.
- Że, co? - wyglądał na zaskoczonego, że się nie opieram.
- To co słyszałeś. Idę. - mruknęłam i poszłam. Czemu? Nie chciało mi się skakać. Z czystego lenistwa. Po drodzę dowiedziałam się, że to nowo założona wataha. Czemu nie? I tak nie mam gdzie pójść a wataha Lii jest parę mil ztąd.
*****
Obudziłam się na drzewie. Pewnie lunatykowałam. Poszłam na klif. Jestem u siebie. Ciepły podmuch powietrza. Szum morza... wschód słońca... wszystko to razem. Czuję wolność... To takie nie logiczne... a jednak jest.
- Kim jesteś. - zawarczał wstając.
- Nikim. - odwarknęłam
- Czemu biegłaś za tą waderą?
- Bo mi się chciało
- Ta, jasne. - mruknął. Po chwili przybiegła ta sama wadera za którą biegłam.
- Hejka. Eeeee.... - zdziwiła się patrząc na mnie.
- Witaj niezłomny przybyszu. Cieszę, się, że mogłam Ci poznać a teraz czy mogła bym już iść? - spytałam jakby od niechcenia.
- Nie, nie możesz. - warknął basior.
- Owszem mogę. Nie mam praw. jestem wolna.
- Zaraz nie będziesz. - powiedział wilk rzucając się na mnie ale ja odskoczyłam i o mały włos nie wpadłam na waderę która z braku równowagi rozłożyła skrzydła próbując stanąć na tylnich łapach.
- Nie skacz tak... - poskarżyła się wadera.
- Nie mogę. On się rzuca. - mruknęłam z wyrzutem.
- Dobra. Inaczej. Teraz idziesz z nami. - powiedział zdenerwowany basior.
- Oki.
- Że, co? - wyglądał na zaskoczonego, że się nie opieram.
- To co słyszałeś. Idę. - mruknęłam i poszłam. Czemu? Nie chciało mi się skakać. Z czystego lenistwa. Po drodzę dowiedziałam się, że to nowo założona wataha. Czemu nie? I tak nie mam gdzie pójść a wataha Lii jest parę mil ztąd.
*****
Obudziłam się na drzewie. Pewnie lunatykowałam. Poszłam na klif. Jestem u siebie. Ciepły podmuch powietrza. Szum morza... wschód słońca... wszystko to razem. Czuję wolność... To takie nie logiczne... a jednak jest.
poniedziałek, 24 października 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)